piątek, 28 marca 2014

Harry

-Wyjdź! - Krzyknęłam do Stylesa. Po moich policzkach spływały gorzkie łzy. Nienawidzę być surowa, a zwłaszcza dla niego. Ale on mnie zdradził.... On, którego zawsze stawiałam na pierwszym miejscu... Zrezygnowałam dla niego ze studiów. Zostawiłam rodziców, bo byli przeciwni naszemu związku. " To kobieciarz ! " ~Mówili. Ale ja ich nie słuchałam. Podążałam za marzeniami, podążałam za nim. 
- Ale Anna to nie tak ja.... - Słuchałam go jak głupia. W jego oczach także pojawiły się łzy. Miał podkrążone oczy... Był na kacu. Wiedziałam. 
- Wiedziałam. To koniec Harry. - Powiedziałam, a mój głos się całkowicie załamał. Zaczęłam cicho szlochać. Kiedy lekko podniosłam oczy moje tęczówki spotkały jego. Widziałam w nich ból i troskę. Ale to już nie ważne. Nie mogę się dzielić Harrym. To Koniec.
- Ale Anna ja.... - Przerwałam mu. 
- Nie tłumacz się. Wyjdź. - Spokojnie wskazałam na drzwi. On posłusznie zrobił to co kazałam. Zanim jeszcze przekroczył próg, rzucił mi spojrzenie i szepnął '' przepraszam. Kocham cię. " i wyszedł. 

*Harry*

Ty jebany, zasrany dupku! Zepsułeś jej życie! Zepsułeś sobie życie. 
Otworzyłem drzwi i po chwili wyszedłem z mieszkania. Było już późno. Na ulicach można było widzieć dziewczyny w bardzo skąpych strojach. Mimo, że były opalone, chude, były niczym w porównaniu do Anny. Ona była jest najpiękniejszą kobietą na świecie. Tylko że już nie jest moja... Ehh
Udałem się do pierwszego lepszego baru. Musiałem utopić w czymś smutki. Pamiętam, jak zawsze chodziłem z Anną do baru, upijaliśmy się niemalże do przytomności, wracaliśmy do domu i uprawialiśmy seks. Tak nam mijały sobotnie wieczory. Było cudownie. Ale ja musiałem wszystko zjebać. 
- Co podać? - Zapytał kelner podchodząc do mnie. 
- Kieliszek Gorzkiej Żołądkowej. - powiedziałem. On nalał trunek do kieliszka i podał mi. Wziąłem go do ręki i wypiłem za jednym razem. Na jednym z resztą się nie skończyło... 
Po ok. 6 kieliszkach byłem wystarczająco najebany, aby zapomnieć. Aczkolwiek na ten wieczór, zapomnieć. 
W pewnym momencie podeszła do mnie jakaś laska, w krótkich spodenkach kompletnie nic nie zasłaniających i w bluzce po pępek. Zaczęła wymachiwać dupą w jeną i w drugą stronę. Na  początku mi się to nie podobało, ale jestem facetem... w dodatku najebanym. Co miałem zrobić? Zacząłem się bawić razem z nią, całować i. t. p. Nagle usłyszałem dzwonek telefonu. Wyciągnąłem go z kieszeni i popatrzyłem na wyświetlacz. Alison ( Przyjaciółka Anny)
- Halo?- Bełkoczę. Język mi się plącze, a jakaś laska, majstrująca przy moim rozporku nie pomaga. 
- Harry? Co ty odpierdalasz?! Dzwoniła do mnie Anna cała zapłakana! Jesteś chujem , wiesz?- Darła się do słuchawki. 
- Wiem, wiem. - odpowiedziałem niewyraźnie. 
- jeszcze w takim momencie masz czelność się najebać?! Czy ty mózgu nie masz?! Anna jutro wraca do Polski. O 13 ma samolot. Jeśli nie chcesz zjebać swojego i jej życia to masz ją zatrzymać, Jasne?! - wciąż krzyczała. Na wieść o zamiarze Anny jak na zawołanie odepchnąłem od siebie dziewczynę która już prawie ściągnęła mi spodnie, zapłaciłem kelnerowi i wyszedłem z baru. Szedłem chyba 5 minut, i dotarłem do domu Zayna. 
- Hej stary... Łoł co ci się stało? Jesteś najebany w 3 trupy. - Powiedział Mulat. - Wejdź. - Dodał. Wszedłem do środka, opowiedziałem co się stało i czym prędzej położyłem się spać.
Rano obudził mnie kurewski ból głowy. Popatrzyłem na zegarek i jak poparzony wyskoczyłem z łóżka. Kurwa, Kurwa, Kurwa! Już 12! Ubrałem się, ignorując ból głowy popędziłem pod dom Anny gdzie stało moje auto. Na szczęście mieszkała ona niedaleko Zayna. 
Na lotnisku byłem ok 13. Biegałem jak pojebany oglądając się dookoła i szukając Anny. Mojej Anny. Uradowałem się, kiedy ją dostrzegłem wchodzącą już na schody. Nie, nie , nie! Nie stracę cię teraz! 
- Anna! - Krzyknąłem. Nic. - Anna! - Popatrzyła się na mnie. Na jej ustach widniał uśmiech. Może jeszcze jest szansa! Zacząłem biec w jej stronę, przebijając się przez wielkie tłumy ludzi. Ona też biegła, tyle że pod prąd. Po chwili krzątaniny zatrzymałem się i zacząłem rozglądać dookoła. 
- Harry! - Usłyszałem. Jednak nie wiedziałem skąd pochodzi głos. - Harry ! - usłyszałem znów. 
- Tutaj jestem, Anna! - Krzyczałem biegając niemalże w kółko. 
- Harry spotkajmy się w parku na Road Street 39! - Krzyknęła. Road Street 39! Road Street 39! Road Street 39! Zapamiętaj !
- Dobrze. Kocham cię Anna. - Odpowiedziałem. Jeszcze kilka razy rozglądnąłem się dookoła. SKĄD TU DO KURWY NĘDZY TYLE LUDZI?! 

Wsiadłem do auta i już po chwili byłem w drodze na Road Street 39. Kiedy zajechałem, w parku było kilka osób. Spacerowali z psami, biegali. Nigdzie nie widziałem Anny. Usiadłem na ławce nerwowo pocierając rękami.  Nagle przed sobą ujrzałem ją. Mojego Anioła, Moje serce, mój cały świat. Moją piękną Anne. 
- Anna! -Zacząłem biec w jej stronę. W jej oczach dostrzegłem łzy, kiedy to niej podbiegłem. Złapałem ją w objęcia. 
- nigdy nie pozwolę ci odejść. - Wyszeptałem jej we włosy, całując ją w głowę. - Kocham cię Anna! Kocham i przepraszam. - Odsunąłem ją od siebie aby spojrzeć w jej oczy. - Kocham cię. - Powiedziałem i złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. 
- Ja ciebie też, Harry. Kocham cię. -Odpowiedziała. 
I żyliśmy długo i szczęśliwie... 



***
Guuuuuud Mooorninggg Ewryyyyłaaann <3 
Wreszcie coś napisałam ^^
Jak się podoba?
Liczę na chodziarz jedno wyświetlenie, bo o komentarzu już nie wspomnę <3
Take Care <3

czwartek, 6 lutego 2014

Porwanie #2 +18 ft. Wera xD

-Czy ty Carrie Istwood Wyjdziesz za mnie?
-Tak! Tak! Oczywiście! Kocham Cię!- Była to z pewnością najpiękniejsza chwila w moim życiu.
Wróciliśmy do domu w przytulasku i szeptaniu czułych słówek.

Wspinaliśmy się klatkowymi schodami na samą górę.Wyciągnęłam klucze do naszego małego domku. Louis wepchał mnie do mieszkania i zaczął całować. Bardzo mocno przyparł mnie do ściany i obrócił plecami do siebie. Rozpiął zamek mojej sukienki, ściągną ją. Po 5 sekundach byłam bez bielizny, nadal przywarta do ściany.Objął mnie w tali już rozebrany i przytulił się do mnie mocno. Czułam jego narastającą erekcje. Zmniejszył jeszcze bardziej przestrzeń między nami. Chciałam odwrócić głowę, aby go ujrzeć, ale on mi nie pozwolił. Pchnął mnie jeszcze mocniej do ściany. Jęknęłam niezadowolona . Nagle Louis obrócił mnie twarzą do siebie i pocałował w nos. Zaczął błądzić rękami po moim nagim ciele. Wziął mnie na ręce i delikatnie położył na łóżku. Zaczął całować mnie po obojczyku, dekolcie i zjeżdżając niżej zostawiał mokre ślady na moim brzuchu. Kiedy dotarł do mojej " przyjaciółki " Wygięłam się w łuk. Zaczął zataczać mokre kółka na wewnętrznej stronie moich ud. 
Nagle Louis wsunął we mnie język. Jęknęłam głośno, co tylko bardziej zmotywowało go do pracy. Zaczął zataczać kółka na mojej przyjaciółce. Wiłam się pod nim nie mogąc uwierzyć jak jeden człowiek może sprawić mi tyle przyjemności. Odepchnęłam go nagle a on ze zdziwioną miną zapytał mnie:
-Czy coś nie tak?
-Nie, Lou nic się nie stało... ale chcę się odwdzięczyć ... - powiedziałam chytrze się uśmiechając.
- Ale... -
- Żadnego ale! - Powiedziałam i przekręciłam nas tak, że teraz ja siedziałam na chłopaku. Zaczęłam całować go w usta, a następnie w obojczyk i resztę jego partii ciała. Schodziłam pocałunkami coraz niżej  Całowałam go po jego idealnie wyrzeźbionym torsie. Chłopak z każdym moim ruchem w dół mocniej zaciskał oczy. Byłam z siebie dumna. Zataczałam kółka na brzuchu chłopaka. 

W pewnym momencie wzięłam jego " kolegę " Do ręki i zaczęłam pocierać. Chłopak głośno sapał. Jeździłam rękom w górę i w dół, co go mega podniecało. Wzięłam go do ust i zaczęłam robić ruchy ala Przód- Tył . W jednej chwili z ust Boo-Bear'a uleciał jęk. Przyśpieszyłam ruchów. Lou był już na krawędzi orgazmu. Przestałam. Pocałunkami wróciłam z powrotem, prosto w  malinowe usta Lou. Chłopak uśmiechnął się przez pocałunek. 

Lou znowu nas przekręcił, jednak teraz on zawisł nade mną , podpierając się jedną ręką. Naszą chwilę przerwał niespodziewany sms. Tommo jęknął z niezadowolenia i przewrócił oczami.
-Poczekaj misiu może to coś ważnego, zwłaszcza o... 3 w nocy.- powiedziałam i poszłam po komórkę i sprawdziłam wiadomość od: Angeliki
Sorry, że pisze teraz, ale pojutrze moja kuzynka ma ślub i zapomniałam że nie mam sukienki :( Pójdziesz ze mną na zakupy?- przewróciłam oczami i odpisałam
Ok :) - napisałam, poszłam do Louisa i szepnęłam
-Pierdole
-Kogo?- zapytał i zabawnie poruszył brwiami na co ja tylko się uśmiechnęłam się i szepnęłam ledwo słysząc 
-Ciebie.- i rzuciłam się na łóżko obok niego.
-Na czym to stanęło?-zapytał i ponownie nade mną zawisł tym razem mnie całując. Paczyliśmy sobie głęboko w oczy.
-Louuiśśś musze jutro iść na zakupy z Angelą i ... trzeba  wcześnie wstać.- powiedziałam po czym przytuliłam go. Usłyszałam głębokie westchnięcie, po czym powiedziałam:

- Nie martw się, jutro powtórka z rozrywki.- oznajmiłam poważnie a on wybuchł nieopanowanym śmiechem
-Czemu się śmiejesz?- powiedziałam i sama zaczęłam sie smiać.
-Już wi.hahah.. wiesz.

środa, 5 lutego 2014

Musisz kochać tych, których w sercu masz. #Zayn


- Hej, Soph robisz coś dzisiaj?- zapytałam przyjaciółkę przez telefon. 
- Nie, dzisiaj nic. - odpowiedziała
- A poszłabyś ze mną na zakupy? - W tym samym momencie do pokoju wszedł Zayn z głupim uśmieszkiem. Popatrzyłam na niego pytająco , a on podszedł do mnie i delikatnie musnął moją szyje ustami. Uśmiechnęłam się, ale odepchnęłam go po chwili.

- Jasne, że z tobą pójdę. - powiedziała , a ja jęknęłam , kiedy Zayn przeniósł się na mój obojczyk. 
- Co ty tam robisz? - zapytała Sophie śmiejąc się.
- Zayn.... - powiedziałam tylko, a Koleżanka się roześmiała. 
- Spoko to ja wam nie przeszkadzam. O 10 u Strasckburgu? - zapytała. 
- Okej. Papa. - powiedziałam i czem prędzej się rozłączyłam. Spojżałam szybko na zegarek - 8:02 mam jeszcze troche czasu...
- Tak się bawimy? - zapytałam z głupim uśmieszkm i popatrzyłam na Zayna. Pchnęłam go na łóżko, a z szufladki wyjęłam kajdanki. Popatrzyłam na niego. Ten sczerzył się jak głupi. Usiadłam na nim okrakiem. Jego ręce przypięłam do rurek łóżka. Zaczęłam powoli ruszać biodrami, a Zayn jęknął. Uśmiechnęłam się pod nosem.
Zaczęłam składać czułe pocałunki na ustach, potem na szczęce Zayna. Następnie przejechałam ręką po całej długiści jego ciała i zatrzymałam się na jego przyjacielu. Scisnęłam go mocno a on jęknął. 
- Jezu Pezz - wysapał.
- Zayn... - jęknęłam. Widziałam jego zdziwioną minę. Poczułam jak twardnieje pode mną. 
- Co? - Zapytał sucho a jego usta zacisnęły się w cięką linię. 
- Muszę iść. - powiedziałam, zeszłam z niego i odpięłam go. Wyszłam z pokoju roześmiana. 

Ubrałam się w bluzkę na szelkach z myszką miki, do tego czarne krótkie spodenki i Creepersy. Wzięłam mały plecaczek i powrzucałam do niego najpotrzebniejsze rzeczy. 
- Wychodzę! - krzyknęłam. Po chwili zobaczyłam Zayna opierająceho się o framugę drzwi. 
- gdzie się wybierasz? - zapytał.
- Idę z Sophie na zakupy. Będe tak po 18. - powiedziałam, pocałowałm Mulata w policzek i wyszłam z domu. 

- Sophie patrz jakie cudne buty... - Pokazałam na szpilki na wystawie. 
- Jejku... ale drogie... - powiedziała pokazując na cene. 
- Masz ra..  przepraszam - powiedziałam odbierając telefon, który przerwał nam rozmowę.
- Halo? - 
- Dzień dobry. Można z Panią Edwards?- zapytał głos. 
- przy telefonie. Ale kto mówi? - zapytałam 
- sierżant Stive.  Może pani podjechać na posterunek?- poprosił sierżant Stive. 
- Tak... ale o co chodzi? - zapytałam. 
- To nie jes rozmowa na telefon. - powiedział i rozłączył się. 
- muszę jechać. Pa. - pwiedziałam do przyjaciółki i czem prędzej zaczęłam iść w stronę auta. Wsiadłam do niego, a po 5 minutach byłam na miejscu. 

- Um przepraszm powie mi ktoś o co chodzi? - zapytałam podchodząc do gościa, na którego mundurze pisało A. Stive. 
- Nie wiem jak pani to powiedzieć... ale pan Malik... został zamordowany. - powiedział. Haha bardzo śmieszne. 
- AHA? To kolejny żart Malika? Nie śmieszny. - powiedziałam i roześmiałam się. Nikt inny sie nie śmiał. 
- To nie żart. - powiedział jeden z policjantów. 
- nie wierze wam. Zayn to kurwa nie jest śmieszne! - krzyknęłam. Nie obchodziło mnie, że cała komenda policji na mnie patrzy. To jakiś jebany żart tak?
- to nie żarty. - powtórzył policjant. 
- nie? Wiem, że zaraz się dam nabrac a potem wyjdzie z kondś Zayn i zacznie się śmiać. Ale wiecie co? Ja do niego zadzwonię. Zbaczycie, - powiedziałam, wyciągnęłam telefon, wykręciłam  numer Zayna i zadzwoniłam.
Jeden sygnał... drugi i kolejne. Nic. 

- To.. To prawda? - zapytałam. Rozejrzałam się kilka razy dookoła. - On nie żyje? - zapytałam załamującym się głosem. 
- Tak... - powiedział Stive
- jak to? KURWA JAK! - zaczęłam krzyczeć. - Kurwa jak?! - krzyczałam zalana łzami. Chwilę później upadłam na kolana i zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
- Dla czego? - wyszeptałam i schowałam twarz w rękach. 
Czemu Zayn? On był taki dobry... taki kochany... czuję jak moje serce rozpada się na tysiące kawałków. Jak moje życie przestae mieć sens, mam ochotę umżeć. Nie rozumiem. Czemu?
Nie zdążyłam się znim porzegnać. Nie zdążyłam powiedzieć mu jak go kochałam. Jak kochałam go całym sercem. To koniec. Koniec mnie, koniec Zayna, ale nigdy koniec Nas...
" Czemu żyję, skoro umarła cząstka mnie? " 

sobota, 1 lutego 2014

+18 Urodzinowy Harry

Ona - piękna, młoda studentka.
On - obiekt westchnień tysiąca nastolatek.
Ona i on - najgorętsza para roku. Ale czy na pewno? Czy ich życie jest takie kolorowe, jak podają gazety i media?

Ona codziennie płacze, ponieważ On nie ma nigdy dla Niej czasu. Non stop tylko trasa koncertowa, piosenki, koncerty. W domu cały swój wolny czas przeznaczał na spanie lub spotykanie się ze znajomymi z poza zespołu. Ona czuła, że On jest dla Niej wszystkim, jednak nigdy nie potrafiła powiedzieć mu, co ją dręczy. Nie potrafiła mówić otwarcie o swoich problemach.

On codziennie jest gdzie indziej. W domu cały swój wolny czas przeznacza na sen, którego Mu tak strasznie brakuje. Codziennie rano wstaje, je śniadanie i jedzie na próbę,potem na koncert, rozdawanie autografów, podpisywanie płyt. Prawie zawsze wraca do domu po 23. Potem już tylko pod prysznic i do spania. Następnego dnia to samo. A gdzie czas na miłość? Może  On nie potrzebuje miłości?


Kolejny dzień bez niego. Powoli mam dosyć. Gdzie ta miłość, którą mi obiecał? ' będę cię kochał. Zawsze.' Mówił. Czyżby kłamał?
Godzina 5.30 a ja nie mogę spać. Odwracam się na łóżku tyłem do niego. Myślę nad tym wszystkim. Nad tym, czy to ma jeszcze jakikolwiek sens?
Spojrzałam jęczę raz na zegarek. 5.34.
3... 2... 1... *dzwoni budzik. *
czuję, jak Harry delikatnie unosi swoje ciało. Nie chce mnie obudzić.
- miłego dnia. - mówi mi do ucha i całuje mnie w policzek. Rutyna. Kiedy on wyszedł z pokoju ja przekręciłam się na drugi bok. Zasnęłam.

Obudziłam się około 10. Wstałam i odsłoniłam zasłony w sypialni. Poszłam do łazienki. Umyłam zęby, a włosy związałam w koka. Poszłam do kuchni. Z szafki wyjęłam miskę, nasypałam do niej czekoladowych płatków. Zalałam je mlekiem i po chwili siedziałam w salonie, przed telewizorem zajadając się nimi. Włączyłam telewizor i przeleciałam po kanałach. Po chwili jednak wyłączyłam go i poszłam umyć miskę.
Gdy weszłam do kuchni usłyszałam ciche miauczenie. Dusty...
Jezu Harry kupujesz sobie kota to się nim zajmuj.
 Wyciągnęłam z lodówki wczorajszy obiad i dałam kotu.
- smacznego Dusty. - powiedziałam i pogłaskałam ją, na co ona zamruczała.
Chwilę później usłyszałam mój telefon. Czym prędzej pomknęłam do pokoju skąd leciały kojne słowa piosenki Happily.
- Słucham. - powiedziałam
- Umm hej Sophie.- usłyszałam zachrypnięty głos Lou.
- Hej Lou. Co tam? - zapytałam zakładając włosy za ucho.
- a nic. Pomyślałem, że skoro siedzisz tak sama to lepiej by było, jakbyś przyszła... do nas na próbę... zobaczyłabyś się z resztą chłopaków, z Harrym.- powiedział.
- nie wiem Lou... nie chcę przeszkadzać.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- O Jezu Soph  ... - powiedział zniecierpliwionym głosem. - Nie będziesz przeszkadzać. - dodał.
- spoko. Dzięki. - powiedziałam - tylko nie wiem kiedy mam następny autobus i...- przerwał mi.
- Niall po ciebie wpadnie. - Powiedział Lou.
- Jezu jak wy mnie rozpuszczacie... pa -
- papa - powiedział Louis rozbawionym głosem i  się rozłączył.
Poszłam do sypialni, otworzyłam szafę i zaczęłam przeglądać moje ciuchy. Nie mam się w co ubrać!
Po dłuuuugim namyśle wybrałam długie, kolorowe ombre spodnie i czarną bluzkę Harrego z logo Rolling Stones'ów.
Nałożyłam na twarz minimalnie pudru i pomalowałam rzęsy tuszem. Włosy rozpuściłam i wyprostowałam. Chwilę później usłyszałam otwierające się drzwi.
- Sophie! - usłyszałam
- To ja! - odpowiedziałam zbiegając po schodach. Jednak jak na mnie przystało potknęłam się na ostatnim schodku. Zacisnęłam mocno oczy, jednak nie poczułam bólu. Wylądowałam w rękach Nialla. Podniosłam wzrok i napotkałam morskie  tęczówki. Utonęłam w nich na chwilę.
- Sophie sieroto.. - Powiedział Niall uśmiechając się lekko i stawiając mnie na ziemi.
- przepraszam. - powiedziałam cicho wciąż patrząc mu w oczy.
Przejechałam delikatnie rękom po jego policzku. Swój wzrok przeniosłam na jego usta. Niall bez słowa delikatnie mnie pocałował. Momentalnie poczułam przyjemne ciepło rozlewające się po moim podbrzuszu.
Chwilę później się jednak ocknęłam,  odsuwając się gwałtownie, potykając się o Dusty. Zanim się spostrzegłam leżałam na ziemi.
- przepraszam... - powiedział Niall rumieniąc się i przeczesując swoje farbowane włosy. Jezu on tak dobrze całuje...
Kilka najbliższych sekund byłam oszołomiona. Nie wiedziałam co się stało... może wreszcie poczułam się kochana? Poczułam miłość, której mi ostatnio tak brakowało?
- Umm jedziemy? - Zapytał a ja spojrzałam na niego, wzięłam głęboki wdech i zamknęłam na chwile oczy. Kiedy je otworzyłam, zobaczyłam, ze Niall podaje mi rękę. Złapałam ją i chwilę później stałam już na nogach.
- Jasne tylko.. - powiedziałam przeszukując kieszenie. - eh widziałeś mój telefon?-zapytałam przeczesując włosy.
- czekaj zadzwonię. -  powiedział i wyciągnął swojego Iphona. Przejechał kilka razy po ekranie i chwilę później usłyszałam Happily.
Poszłam w stronę, z której dobiegała muzyka. Wzięłam telefon i schowałam do kieszeni.
- wow jeszcze nas dość nie masz? - zapytał Blondyn
- o co chodzi? - zapytałam patrząc na niego pytająco.
- No bo spędzasz z nami tyle czasu i jeszcze masz Happily na dzwonek ustawione. - powiedział i zaśmiał się.
- heh ale ta piosenka jest taka ładna. - powiedziałam
- Harry pisał. -
- wiem to. - odpowiedziałam.
- Okej jedźmy. - powiedziała a ja przytaknęłam. Wyszliśmy z domu ja zamknęłam je na klucz. Wyszliśmy na ulice i wsiedliśmy do luksusowego czarnego auta.

Jedziemy już dobre 5 minut. Niall co chwilę na mnie spogląda. Dojechaliśmy.

- tylko ani słowa Harremu i tym co się stało. - powiedział. Jego tom był poważny, stanowczy i taki... podniecający...
- okej. - zgodziłam się z nim.
- Jezu nie chcę myśleć co by się stało jakby się dowiedział. - powiedział i popatzył na mnie.
Przeszły mnie ciarki. Kiedy on na mnie patrzy mam motylki w brzuchu. Sophie przestań!
Jezu ja gadam sama do siebie?
Przyłożyłam rękę do głowy i zamknęłam na chwilę oczy.
- Martwisz się. - powiedział patrząc mi głęboko w oczy, jego wzrok przeszywał mnie .
- Nie.. może.. trochę. No bo jak Styles się dowie to ja nie wiem, co on mi zrobi... - powiedziałam i poczułam dziwne kłucie w sercu.
- oh nie martw się. Nie dam cię skrzywdzić. - powiedział po czym otworzył drzwi od auta i wysiadł. Zrobiłam to samo.

Weszliśmy  do dużego budynku. Przeszliśmy przez kilka drzwi i byliśmy w sali nagraniowej. Każdy siedział, śmiał się z czego. Gdy weszłam z Niallem do środka zapadła cisza.
- Hej? - powiedziałam przerywając żenującą ciszę.
Przede mną siedział Zayn i Louis na wielkiej białej kanapie, a obok nich na fotelu siedział Liam. Za nimi była wielka szyba, a po drugiej jej stroni było kolejne pomieszczenie z mikrofonami i takimi tymi gadżetami. Ale zaraz... gdzie jest Harry?

Nagle poczułam zimne ręce na moich biodrach. Tutaj jest XD
- Mmm moja Sophie... - powiedział wtulając się we mnie od tyłu. Jejku tak bardzo tęskniłam za jego zimnymi rękami, za jego zachrypniętym głosem, za jego miłością...
- Mój Harry. - Powiedziałam pod nosem a on mnie pocałował .
Popatrzyłam w stronę Nialla. On tylko ze smutną miną odwrócił wzrok. Jejku Niall.
- Widzę, że Sophie nie ma własnych ciuchów... - Powiedział patrząc na koszulkę z uśmiechem.
- Ma, ale twoje są wygodniejsze. - Powiedziałam. Reszta się na nas dziwnie patrzyła. 
- Ruchogołąbki! -Wydarł się Lou i wyszedł z sali. 

Chłopaki zaczęli śpiewać jakieś nowe piosenki w studiu, a ja siedziałam na kanapie i się patrzyłam co robią. Mój wzrok często zawieszał się na Niallu. Harry chyba to zauważył, bo posłał mi zabójcze spojrzenie. 
 * Harry *

- Chłopaki zróbcie sobie przerwę i weźcie Sophie. Ja muszę pogadać z Niallem.- Powiedziałem z udawanym uśmiechem do chłopaków, którzy po chwili opuścili pomieszczenie. Popatrzyłem jeszcze chwilę na nich. Rozmawiali chwilę z Sophie, a później razem z nią wyszli.

- Słuchaj stary nie podoba mi się jak patrzysz na Sophie. W sumie nie podoba mi się to mało powiedziane. Masz się od niej odwalić. Ona nie jest w twoim typie. - Powiedziałem prosto z mostu do kolegi. 
- Stary spokojnie. Nie mam zamiaru się do niej przystawiać. - Powiedział Niall. Ma szczęście. 
- w sumie to i tak być nie miał szans. - Powiedziałem pod nosem. Macie racje. Należę do tych zadziornych , niegrzecznych chłopców.
- Co to miało znaczyć ? - Niall złapał mnie za ramię. - jak to bym ' nie miał szans' ?- Zapytał.
- Po prostu Sophie jest wymagająca. A ty no cóż... Nie jesteś z wyższej ligi. - Powiedziałem dość chamsko i Uśmiechnąłem się podło. 
- Nie wydaje mi się , żeby Sophie to przeszkadzało. - powiedział i teraz on zaśmiał się chytrze. 
- Przekonajmy się. - Powiedziałem i podszedłem do niego bliżej. Widziałem wściekłość w jego oczach. Milczał. Odwróciłem się na pięcie i już miałem wyjść, kiedy usłyszałem donośny głos Nialla. 
- Jakoś gdy się ze mną całowała nie przeszkadzało jej to. - Powiedział, a ja podbiegłem do niego i złapałem go za kołnierzyk jego czerwonej koszulki polo. 
- Całowałeś ją?! - Wydarłem się patrząc blondynowi głęboko w oczy. 
- Tak. Dzisiaj. - powiedział widocznie z siebie dumny. CO KURWA?! 
- JAK TO?! - Wybuchnąłem i wciąż trzymając go za kołnierz przycisnąłem go do ściany. 
- Sam zapytaj swoją panią 'wymagającą ' . A swoją drogą jak byś okazywał jej miłość, to może nie szukała by jej wśród twoich znajomych. - Powiedział.
- Gówno cie to obchodzi! - Krzyknąłem i wybiegłem z sali nagrań. Jak ja tylko znajdę tą sukę... 

* Sophie *

Szłam ulicą z Louisem, Liamem i Zaynem kiedy zobaczyłam Harrego. Wyglądał jakby był wkurzony... Szedł w naszym kierunku. 
- Porywam ją na chwilę. O i zrywam się z próby. Pogadamy później. - Powiedział, kiedy był koło nas, złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę domu. Dopiero teraz zobaczyłam jaki jest strasznie zły. Jego oczy ze słodkiej zieleni zmieniły się w jakieś takie czarne? Próbowałam wyrwać mój nadgarstek, ale on tylko zacieśnił uścisk przyprawiając mnie tym samym o ból ręki.
- Harry co z tobą nie tak? - Zapytałam go .Widziałam,  że się wkurwił. 
- Co ze mną nie tak?! CO KURWA Z TOBĄ NIE TAK?! ZAPYTAJ HORANA CO SIĘ KURWA STAŁO! - Krzyczał. Kurwa nie. Niall nie mógł mu powiedzieć ;-; Powiedział, że nie da mnie skrzywdzić ... 
-Masz zamiar mnie ciągnąć całą drogę do domu?! - Wydarłam się równie głośno jak on. 
- Nie. - Kiedy doszliśmy na parking wpakował mnie do czarnego, drogiego auta. Sam usadowił się na miejscu kierowcy. Wsadził kluczyki do stacyjki i przekręcił je uruchamiając silnik. Jechał bardzo szybko, dzięki czemu 5 minut później byliśmy już w domu. 
Weszłam  Zostałam wepchnięta do wielkiej sypialni. 
- Kurwa nie wystarczam ci? Zaraz się przekonamy kto komu nie wystarcza. - Powiedział ze złością w głosie i pchnął mnie na łóżko. Zaczął mnie rozbierać, a ja się wyrywałam. Kiedy zostałam w samej bieliźnie Harry zawisł nade mną przytrzymując mi nadgarstki nad głową. Strasznie się bałam. Nie poznaję go po prostu. Co się z nim stało?
W pewnym momencie do głowy wpadł mi pewien pomysł. Kopnęłam  go kolanem w krocze, a on się złapał za bolące miejsce. Twoja szansa Sophie! 

Czym prędzej uciekłam z łóżka i zaczęłam biec w stronę drzwi. Kiedy już trzymałam za klamkę, poczułam zimne ręce na biodrach, które zaczęły odciągać mnie od drzwi. Ja jednak nie dałam za wygraną i dzielnie trzymałam metalowy przedmiot. 
- Puść to suko! - Krzyknął wreszcie wkurwiony. 
- Nie! - Odkrzyknęłam i mocniej złapałam klamkę. Chwilę później jednak wyleciała ona z moich rąk i z hukiem upadłam na łóżko. Harry usiadł na mnie okrakiem i zaczął poruszać biodrami. Swoje ręce ulokował po obu stronach mojej głowy. 
- Puść mnie - Krzyczałam uderzając pięściami w jego klatkę piersiową. Nic sobie z tego nie robił, ale po chwili zaczęło go to denerwować. Odsunął szufladę, która stała obok łóżka i wyjął z niej kajdanki. Co one tam robią?! 
Bez namysłu przypiął moje obie ręce do rurki łóżka unieruchamiając je tym samym. Popatrzyłam na niego błagalnie nic nie mówiąc. On wstał, rozebrał się i po chwili zbliżył się do mnie.
- Będę pieprzył cię tak mocno, że zapamiętasz to na bardzo długo. - Szepnął mi do ucha. 
- Proszę nie... - powiedziałam przestraszona i zaczęłam się wiercić na łóżku. 
- Należy ci się. - Powiedział i usadowił się między moimi nogami. Przejechał rękom po wewnętrznej stronie moich ud, a mnie przeszły dreszcze. W pewnym momencie Loczek zdjął moje majtki i wszedł we mnie mocno i szybko. Z  moich ust wydobył się gardłowy krzyk. Bo jękiem się tego nie dało nazwać. 
Poruszał się we mnie mega szybko, a ja ledwo łapałam oddech. Wręcz krzyczałam z bólu, a on tylko zatkał mi usta rękom. łzy płynęły mi po policzkach dosłownie litrami. Jego ' przyjaciel' rozrywał mnie od środka. Zaczęłam szarpać rękami. Czułam jak kajdanki wbijają się w moje biedne nadgarstki. Harry złapał mnie za włosy, przez co odchyliłam głowę do tyłu. Nienawidzę cię, Styles. 
Powoli jednak zaczęłam się przyzwyczajać, a jego ruchy zaczęły sprawiać mi coraz większą przyjemność. Po chwili jednak Harry całkowicie zwolnił, a potem przestał się poruszać. Wyszedł ze mnie i popatrzył mi w oczy. Odwróciłam wzrok. Nie miałam ochoty na niego patrzeć. Nie miałam ochoty żyć. 

- Przepraszam Sophie.. - Powiedział Harry opierając się o framugę drzwi a po jego policzku spłynęła łza. Właśnie kończyłam pakować moje rzeczy. Nie mogę dłużej na niego patrzeć. Po części to przez to, że nie mogę patrzeć jak cierpi codziennie. Widać, że źle się czuje, z tym, co zrobił, ale nie mogę, albo nie chcę, mu jeszcze wybaczyć. 
- Zawsze cię kochałam. Po prostu... Chciałam, żeby ktoś poświęcił mi trochę czasu. - Powiedziałam tłumacząc się. 
- Wiem Sophie ja... Przepraszam. Ja obiecuję, że będę..- Przerwałam mu. 
- Ćśśś... To koniec. - Powiedziałam i wyszłam z domu Hazzy. Zaczęłam nieopanowanie płakać. Czy naprawdę to już koniec? 

***

Więc na początek muszę wam przyznać, że strasznie się wlekłam z pisaniem tego imagina. Mam nadzieje, że jakoś mniej więcej dobrze wyszedł. Przykro mi tylko trochę, że nikt już nie czyta naszego bloga. Szkoda. Pamiętam, jak lubiałyście czytać Zarrego. ;-; 
Kocham xx

sobota, 11 stycznia 2014

I will always remember you #2

- serio Zoe? Po tym wszystkim co ona ci zrobiła masz zamiar się o nią martwić? - zapytał patrząc na mnie. - Harry to nasza matka. - stwierdziłam. - Wiem ale... - Nagle Hazz dostał esemesa. - Przepraszam. - powiedzial wyciągając telefon. - spoko. - odpowiedziałam. Patrzyłam chwilę w jego piękne, zielone oczy. Ma je po tacie. On też take miał. - Zoe... powinniśmy już jechać. - powiedział. - Umm ale przydałoby się skoczyć po moje ciuchy. - powiedziałam. - ok, ale najpierw skoczymy do chłopaków. A poza tym muszę wziąść auto. - odparł. Od kiedy Hazz ma auto? Od kiedy ma prawojazdy? Widać wiele się zmieniło przez te 5 lat. *W domu chłopaków* - Harry kurwa weź Dusty booo... - krzyknął Niall zbiegając po schodach. - Co to za dupy sobie sprowadzasz? - zapytał patrząc mi w oczy. Utonęłam na chwile w jego morskich tęczówkach. - To moja siostra debilu. - poinformował go Lokers. - Nie mówiłeś, że masz siostrę... - powiedział Liam stając koło blondyna. - Nie mówiłem? - zapytał Harry przeczesując swoje loki. - Nie ważne. - powiedział Niall. - jestem Niall. - dodał. - Umm wiem kim jesteś. Każdy wie. - powiedziałam. - Ja też chyba nie muszę się przedstawiać. - powiedział Liam stając koło blondyna. - a no nie musisz. Ja jestem Zoe. - przedstawiłam się i podałam Niallowi rękę. On mnie w nią pocałował. Zarumieniłam się. - Z kim gadacie?- zobaczyłam schodzącego po schodach Zayna. - o nie mówiliście, że mamy gości! - powiedział i podal mi rękę. - Zayn. - przedstawił się. - Zoe. - odwzajemniłam uśmiech, który Mulat mi posłał. - Chłopaki Zoe z nami zamieszka... Ma ktoś coś przeciwko? - zapytał Harry. - Nie. - odpowiedziała cała trójka jednocześnie. - Ja mam. - Spojrzenia wszystkich skupiły się na schodzącym po schodach Louisie. Patrzyłam na niego niezrozumiale. Nie wiedziałam, o co chodzi. Co ze mna nie tak? - O co ci kurwa chodzi? - upomniał go Harry. - po prostu jej nie lubię. - Powiedział Louis opierając się o futrynę drzwi. - Nawet jej nie znasz. - wtrącił się Niall. - Skąd wiesz? Znam ją i to dobrze. - Jak to? - zapytał widoczne zdziwiony Niall. Poaptrzyłam na Harrego. Stał wpatrzony w podłogę. A więc on mu powiedział? Czyli jedank się mnie nie wstydzi... - Gadaliśmy z Harrym o Zoe. Nawet sporo. - powiedział. - wiem, że nie nawidzi grzybów, sera żółego i wątróbki ; że jest 3 lata młodsza od Hazzy ; że ma niedowagę; że jej ulubionym daniem jest Sushi... - wow on na prawdę mnie zna...- wiem też, że jest ona bardzo ważna dla Harrego, i że on ją na prawdę kocha.- kontynuował. - Więc dla czego nie chcesz, żeby z nami zamieszkała? - Zapytał Liam. - mam swoje powody, których ne musisz znać... -Twarz Louisa nie wyrażała żadnych uczuć. Zapadła niezręczna cisza. - My z Zoe jedziemy do Holmes Chapel po jej ubrania i inne rzeczy. Będziemy tak za 2 godziny. - powiedział Harry i wyszliśmy z domu. Po chwili byliśmy już w aucie. Harry ruszył z piskiem opon. Jechaliśmy bardzo szybko. - Harry... zwolnij. Wiesz, jak ja lubię szybko jeździć. - poprosiłam. - Boisz się? - zapytał zerkając na mnie. - Umm trochę. - powiedziałam. - nie bój się. Nie masz czego. - - Harry proszę - powiedziałam, gdy loczek na liczniku miał już ok. 200 km/h. W sumie na drodze nie było żadnych innych aut... ale jednak. - Harry! - krzyknęłam na chłopaka, kiedy wciąż dodawał gazu. - Nie krzycz na mnie! - podniósł głos, z ja zamilkłam. Chłopak widząc moją przerażoną minę zwolnił. - przpraszam. - dodał. Mam swojego rodzaju traumę związaną z szybką jazdą. Kiedyś tata jechał właśnie z tak dużą prędkością i miał wypadek. W bardzo ciężkim stane trafił do szpitala. W prawdzie miał tylko nogę złamaną, ale stracił bardzo dużo krwi. Miałam w tedy chyba 6-7 lat. Uff Zoe nie myśl o tym. Zamknęłam oczy i oparłam głowę o siedzenie. Zasnęłam. - Zoe.. wstawaj... - usłyszałam cichy, chrypowaty głos Harreha. - Już jesteśmy ? - zapytałam przeciągając się. - szybko. - przecież to niecałe 40 km. - powiedział. Co racja to racja. - pójdziesz sama, czy iść z tobą? - zapytał. - Myślę, że sobie poradzę. - powiedziałam. Weszłam do domu. Już w progu śmierdziało alkoholem. Matka oczywiście spała najebana. Weszlam do mojego pokoju i wyciągnęłam z szafy walizkę. Zaczęłam pakować ciuchy i różne wartościowe i bezwartościowe rzeczy. Wizięłam do ręki zdjęcia, na którym byłam ja, Harry, mama i tata. Popatrzyłam na datę w rogu. Zdjęcie było z 2003 roku. Czym prędzej spakowałam je do torby i wyszłam z domu. Napisałam karteczkę : "Mamo, wyprowadzam się do Harrego na stałe. Mam po prostu dość ciebie i twojego picia. Pamiętaj, że i tak zawsze cie kcohałam. Xx Zoe. " Zostawiłam ja na stole i wyszłam z domu. - wszystko wzięłaś? - zapytał Harry biorąc ode mne walizkę. - poradze sobię. - powiedziałam i chciałam my wyrwać walizkę, ale był siłniejszy. W sumie to się nie dziwię. *** Okej, mammy więc kolejny rozdział. Beka z akcji na tt #HappyBirthdayMamamalikfrompoland xd Najlepszego ma ma maliku xd Take Care xx

środa, 8 stycznia 2014

#1 Give Me Love


 Na ogół ludzie rodzą się "normalni". Tylko nie wielka garstka z nich jest niebiańskimi postaciami o wielkiej dobroci. Każdy musi wybrać pomiędzy złem a dobrem... tylko nie anioły. One od poczatku wiedzą że dobro jest ich celem. Każdy z niebiańskich stworzeń ma swojego podopiecznego którego musi bronić choć by miało zagrażać jego życiu. Nie odstępują ich na krok. Odchodzą tylko w tedy gdy śpią i są pewne że nic im nie zagraża. Stara się bronić ludzi w każdej sytuacji, czasem jednak bez skutecznie. Szepczą nam do głów co powinniśmy zrobić, ludzie jednak często ich nie słuchają, przez co potem cierpią. Anioły mogą być niewidzialne dzięki specjalnym branzoletą, co bardzo ułatwia im pracę. 

*oczami Niall'a* 

-Kolejna nie przespana noc- Pomyślałem po czym podniosłem się z łóżka aby zaparzy herbatę. 
Praktycznie od tygodnia nie spałem, chodzę już praktycznie nie żywy i nie wiem co z tym zrobić. Rozważałem już nawet ponowne pójścia do lekarza, ale przecież on przepisze mi kolejną dawkę leków na sennych które i Tak nic nie dadzą. Z rozmysłem wyrwał mnie dosyć głośny gwizdek czajnika. Wyłączyłem gaz po czym nalałem wrzątku do wcześni przygotowanej szklanki z torebeczką herbaty. Chcąc przenieść gorący napój do salonu potępicielem się o kapeć leżący w przed pokoju wylewając całą zawartość naczynia. Zdziwił mnie tylko damski pisk, Bo raczej zapamiętał bym to że zapraszałem jaką kol wiek kobietę na noc do mojego mieszkania. Kiedy odwróciłem głowę w bok ujrzałem piękną dziewczynę. Miała rude włosy sięgające do bioder, piegi na twarzy, duże brązowe oczy, idealną figurę, długą białą sukienkę i.... skrzydła. 

*Oczami Martiny* 

-Zalałeś mi branzolete- odparłam oburzona po czym schowałam moje skrzydła.
-Kim jesteś i co tu robisz?!- Pytał nie zważając na moje wcześniejsze słowa. 
-Niall, spokojnie za raz ci wyjaśnień.... 
-Z kont znasz moje imię!?- Przerwał mi. 
-Za raz ci wszystko wyjaśnię- Starałam się uspokoić farbowanego blondyna. 
Po chwili siedziałam z chłopakiem na kanapie w salonie i opowiadałam kim jestem, co tu robię i czemu jestem widoczna. Piosenkarz siedział w spokoju i słuchał mojego opowiadania z wyraźnym zaciekawieniem. No w sumie nie jest to dziwne.... nie każdy człowiek słucha od Anioła o życiu po za ziemskim i tego typu sprawach... dziwie się że to rozumiał? Chyba tak, przynajmniej takie miałam wrażenie. Kidy skończyłam mówić przez jakiś czas panowała niezręczna cisza. 
-Czyli że ty byłaś przy mnie cały czas?- Zapytał nagle. 
Na potwierdzenie pokiwałam tylko twierdząco głową. 
-Czyli widziałaś mnie na go!?- Po tych słowach wybuchłam głośnym śmiechem. 
-To wcale nie jest śmieszne- Zrobił obrażoną minę. 
W pewnym momencie wstał ze skórzanej kanapy i ruszył w kierunku swojego pokoju. Oczywiście poszłam za nim. Niall położył się pod kołdrę a ja wzięłam krzesło stojące w rogu pokoju, położyłam je obok łóżka po czym na nim usiałam i uważnie przyglądałam się blondynowi. 
-Ymmm.... czemu się tak na mnie patrzysz? 
-To że jestem widzialna nie oznacza że nie będę cię chronić- Posłałam mu ciepły uśmiech.
Piosenkarz nic nie mówiąc przesunął się bardziej w bok. Zrobiłam zdziwioną minę a głodomorek poklepał miejsce obok siebie. Skorzystałam z propozycji Nialla i weszłam pod ciepłą kołderkę, już po chwili poczułam męską rękę przyciągającą mnie do siebie... zasnęliśmy wtuleni w siebie...
 

No więc to jest taki jak by trochę bardziej wstęp niż rozdział, następne będą dłuższe oczywiście o ile opowiadanie się spodoba ;x
Na wstępie przepraszam was za to że tak perfidnie zerznięcie pomysł z aniołem, nazwę jak i główną bohaterkę z teledysku "Ed Sheeran- Give Me Love" ale no po prostu zakochałam się w tej piosence i ogólnie w video i po prostu musiałam. 
No więc liczę na komy, nie ważne czy miłe czy wręcz na odwrót, ważne że wyrazicie swoją opinie i powiecie mi czy coś się nie podoba. 
Do usłyszenia za parę dni, buziaczki ;* 

~Tomi

środa, 25 grudnia 2013

Liam #1

- Hej Liam! - Zawołałam chłopaka idącego ulicą. 
- Dan! - Rzuciłam mu się w ramiona. 
- Boże jak ja dawno cię nie widziałam! - Krzyknęłam 
- Aż całe 2 dni! - Powiedział i zaczęliśmy się śmiać. Nazywam się Danielle Peazer, mam 13 lat. Jestem rok młodsza od Liama. Chodzimy do jednej szkoły, przyjaźnimy się. Znamy się prawie od urodzenia. *
- Tęskniła. - Zażartowałam, na co on się zaśmiał. 
- Jak tam? - Zapytał,
- A Dobrze. A tam? 
- Mam zamiar wybrać się do X-Factor'a. - Powiedział. Zrobiłam zaskoczoną minę. I znowu dowiaduje się ostatnia. 
- Serio? Boże to cudownie. -
W kwestii śpiewu Liama... On zawsze miał wielki głos. Wszystkie przedstawienia w szkole, Miusikale, Zawsze Liam James Payne miał główną rolę. - Kiedy dokładnie ? - Zapytałam. 
- 23 sierpnia. - Odpowiedział. 
- Mam nadzieje, że ci się uda! - Odpowiedziałam.

*23 sierpnia 2008r. *

-Denerwujesz się? - Zapytałam przyjaciela. Jesteśmy już  w  XF . Teraz tylko czekać na kolej Liama. Boże ściska mnie w żołądku tak, jakbym to ja miała zaraz tam wyjść i zacząć śpiewać. Cała się trzęsę. 
- Nie bardziej niż ty. - Powiedział i zaśmiał się. 
- LIAM PAYNE PROSZONY! - Odezwał się głos 
- No to idę. - powiedział chłopak i odwrócił się. 
- Liam! - Zawołałam go,a  on się odwrócił. - Powodzenia. - Powiedziałam i pocałowałam go  w policzek. 

*Liam *

- Jak masz na imię? - Zapytał jeden z jurorów.  
- Liam. - Odpowiedziałem
- Ile masz lat? - Zapytał ten sam. 
- 14. -
-Skąd jesteś? - 
- z Wolverhampton. 
- Co nam zaśpiewasz? - 
- Fly me to the moon . - Odpowiedziałem
- Prosimy! - Powiedział. Teraz dopiero się zacząłem denerwować. zaczerpnąłem łapczywie powietrza, i zacząłem :                                                                                                    

Fly me to the moon / Zabierz mnie na księżyc,
Let me play among the stars / Pozwól śpiewać pośród gwiazd, 
Let me see what spring is like / Pozwól mi zobaczyć jak wygląda wionsa
On Jupiter and Mars / Na Jowiszu i Marsie. 

In other words, hold my hands / Innym,  słowy potrzymaj mnie za rękę, 
In other words, Baby kiss me / Innymi, słowy pocałuj mnie, kochanie

Uff skończyłem. 
- Simon, co myślisz? - Zapytał jeden z jurorów. 
- Myślę, że jest w tobie potencjał, ale.. nie jesteś jeszcze gotowy. - Powiedział Simon. Auć. 
- Liam ja już cię polubiłam. Jesteś wspaniały. - Wypowiedziała się blądwłosa kobieta.
-  a ja z kolei uważam, że mogło być lepiej. Masz wielki głos, ale jak dla mnie jeszcze nie umiesz go wykorzystać. Simon? 
- Jestem na nie.- Auć. po raz drugi. 
-Pula? - Zapytał Louis**
- Jestem na tak. - Odpowiedziała jurorka. Jeszcze jedno tak! modliłem się w podświadomości.
- Ja niestety jestem na nie. Przykro nam. 
- Oh jesteście okropni! - Powiedziała Paula. 
- dziękuję. - Powiedziałem po cichu. 
- Do zobaczenia. - Wyszedłem z sali ze łzami w oczach. Mówi się trudno. 

Wyszedłem z sali castingowej. Danielle nadal na mnie czekała. Kochana jest. Popatrzyła mi w oczy. 
- Liam tak mi przykro... - Powiedziała Danielle. Nic nie odpowiedziałem, tylko przytuliłem się do niej i zacząłem płakać. Wstyd? Może to i wstyd, że 14-sto letni chłopak płaczę, ale po prostu czułem, jak moje marzenia się rozpadają. Danielle odsunęła się ode mnie i popatrzyła mi w oczy. 
- Liam nie płacz... Proszę nie płacz... - Powiedziała załamującym się głosem . kontem oka zobaczyłem, że po jej poliku też płyną gorzkie łzy.
- Dziękuje, że jesteś. Kocham cię. Jak przyjaciela. - Powiedziałem, a brązowooka się uśmiechnęła. 
- Chodź! Idziemy na lody! - Krzyknęła. Podciągnąłem nosem i otarłem łzy. 

* 2 lata później *

Stoimy w poczekalni w XF. Postanowiłem dać sobie jeszcze jedną szansę. Tym razem uda się. Musi się udać. Oczywiście jest przy mnie Danielle. Nie wiem, co bym bez niej zrobił. 
na bluzce miałem taki fajny numerek z napisem 61898. 
- A teraz przed wami LIAM! - Rozległ się głos. 
- Powodzenia Leeyum. - Powiedziała Danielle. 
- Dzięki - Odpowiedziałem i poszedłem na scenę. 

- LIAM! Jak mówiłem do zobaczenia nie mówiłem tak dosłownie! Dobrze cię widzieć stary. - Powiedział Louise. 
- Nie widzieliśmy cię przez długi czas. Dwa lata?- zapytał Simon.  
- tak, dwa .. Dwa lata. - Odpowiedziałem 
- Co nam zaśpiewasz? - Zapytała Paula 
- Cry me a river- Michaela Bublé - Odpowiedziałam. 
- Zaczynaj. - Powiedział. Gdy tylko muzyka zabrzmiała ja zacząłem : 

Now you say you're loney / Teraz mówisz, że jesteś samotna 
You cry the whole night through / Przepłakałaś całą, długą noc.
Well, you can cry me a river, cry me a river / Cóż, możesz wypłakać mi rzekę łez, rzekę łez,
I cried a river over you / Ja wypłakałem rzeke łez po tobie;

And now you say you love me / Teraz mówisz, że mnie kochasz,
Well, just to prove that you do / Więc, żeby udowodnić, że tak jest, 
Why don't you cry me a river, cry me a river? / Dlaczego nie wypłaczesz rzeki łez? Rzeki łez?
'Couse I cried a river over you / Ponieważ ja wypłakałem rzekę łez po tobie. 


I cried a river, now you can too / wypłakełem rzekę łez po tobie, teraz ty też możesz, 
Cry me a river, cry me a river / Wypłacz mi rzekę łez (x2)


- Simon? - Odezwał się Louis. 
-  To było fantastyczne. - Powiedział Simon klaszcząc. Jezu jaka ulga .
- Paula?- Louis
- Jestem pod wielkim wrażeniem. - Powiedziała wstając. - Gratuluję. - Powiedziała,
- Zgadzam się z nimi. Wspaniałe. 
- Simon? - 
- Tak. 
- Paula? -
- tak -
- Trzy razy tak! Gratulujemy! - Krzyknął Louis. Kamień spadł mi z serca.
- Dziękuję bardzo! - Krzyknąłem i zszedłem ze sceny. Za kulisami od razu rzuciła się na mnie Dan. Niespodziewanie pocałowała mnie w USTA. 
- jestem z ciebie taka dumna! - Krzyknęła po chwili. - Byłeś wspaniały Liam! - dodała.
- dziękuję. - Po chwili w korytarzu zauważyłem moją mamę z rodziną. 
- Liam byłeś niesamowity! - Krzyknęli na raz. 
- dziękuję! - Krzyknąłem. tak zaczęła się moja kariera. Wielka, światowa Kariera z Dan u boku. 
- dziękuję Danielle. Dziękuję, że jesteś. - Powiedziałem. 

                                            ***
  
* To z tym, że jest rok młodsza od Liama to wymyślone XD Na potrzeby            imagina <3
* Louis to ten jeden z jurorów. 
Chcecie kolejną część?